Przed wojną w Warszawie mieszkał niejaki pan Lew. Miał telefon, a z telefonem zyskał dowcipnisia, który regularnie dzwonił „Pan Lew? To niech pan zaryczy!”.
Przyszła wojna, okupacja, powstanie... Pan Lew, wynędzniały i ledwo żywy, wrócił do gruzów Warszawy, jakoś się z czasem urządził, wreszcie nawet zainstalowali mu telefon, numer pojawił się w cienkiej jeszcze jak zeszyt książce telefonicznej. Nie minął tydzień, kiedy w słuchawce usłyszał: „Pan Lew? To niech pan...” — „Żyjesz! Przeżyłeś, kochany!”.
Add comment