Czy tożsamość to coś stałego? A może otwierając się na inność, tak naprawdę niszczysz własną osobowość? I czym w ogóle jest ta inność, która próbuje w ciebie wtargnąć? Odmiennym widzeniem świata? Zbyt mocno przeżywaną fikcją? A może... demonem?
"Susannah nadal pamięta wiadomości telewizyjne z tamtych pierwszych kilku tygodni po pojawieniu się wyspy, po trzęsieniach ziemi i tsunami, które spustoszyły wybrzeża i zmiotły miasta po obu stronach Pacyfiku. Trzęsienia o sile 9,9+, możliwe, że jedno czy dwa przekraczające dwunastostopniową skalę Mercalliego-Cancaniego-Sieberga. Trzęsienia tak silne, że rozerwały strukturę atomową kamienia. Pamięta, jak oglądała na CNN i MSNBC powodzie, pożary, nieliczne zamazane, ziarniste materiały filmowe nakręcone o R'lyeh, aż nie został już żaden statek, żeby pływać po sinoczarnym morzu. Susannah pamięta nawet wywiad z dwoma fizykami, którzy niemożność wyraźnego sfilmowania tytanicznych monolitów wyspy przypisywali ugięciu promieni światła pod kątami istniejącymi w słabo rozumianej geometrii i "fizyce wykraczającej poza model standardowy". Jej tata powiedział, że to kupa gówna, że nikt nie ma pojęcia, co się dzieje, a ona była skłonna się z nim zgodzić.
New Horizons wróciła, ignorując swoje oprogramowanie i wykorzystując Plutona jako grawitacyjną procę, która wystrzeliła go w stronę wnętrza Układu Słonecznego, cisnęła przez niemal próżnię, zimno i miliony kilometrów z powrotem na Ziemię. Sonda rozbiła się gdzieś na Saharze albo w Morzu Kaspijskim czy w Skandynawii. Nikt nie był pewien, jako że stacje śledzenia pokazywały liczne miejsca lądowania.
Lecz sonda wróciła z tajemnicami, a naukowcy mogli wiecznie chwytać się brzytwy i już zawsze nie mieć pojęcia, czym są te tajemnice. New Horizons wróciła, R'yleh powstała, śpiący się obudził.
I zaczął się Koniec.
Albo Początek."
-- Caitlin R. Kiernan "Czarne statki widziane na południe od nieba" (ze zbioru opowiadań "Domy na dnie morza", przeł. Anna Reszka, wyd. MAG 2023)
Dark Beaver Records - kanał z opowiadaniami, szukamy autorów
Cześć,
Na kanale Dark Beaver Records: https://www.youtube.com/channel/UCDjiV321dZZ6ZOSge9Y_N4A publikowane są nagrania opowiadań dark fantasy/horror z odrobiną filozofii. Jak dotąd, autorem większości tekstów (tj. trzech - "Opowieść o Nekromancie", "Wszystkie Dzieci Matki" oraz "Szkielety Bogów) jestem ja, natomiast kolega, aspirujący lektor, dokonuje ich nagrań. Jednakże kolega jest otwarty na współpracę z innymi autorami, więc zainteresowanych, zapraszam do kontaktu.
Ruszam z nowym cyklem o wilkach*, zbiorem opowiadań pt. „Cyberwilki”, gdzie będę próbował swoich sił z tematyką cyberpunkową, jak również detektywistyczną.
Jeśli chodzi o cyberpunk, to bardziej interesuje mnie tu i teraz pokazane przez nieco podkręcony pryzmat cyberpunka, nie odjechane historie rodem z Williama Gibsona czy „Cyberpunk 2077” (które znam tylko z serialu animowanego). W kwestii detektywistycznej Raymond Chandler na pewno nie jest tu bez wpływu, lecz także bardziej post-modernistyczne klimaty w stylu „Wady ukrytej” Thomasa Pynchona. Ale to wszystko jest przede wszystkim aromatem dla opowiadań, jakie powstały wcześniej. Bardziej love letter do pewnych klimatów.
Wracam w tym cyklu do języka internetowego, jaki wyklarował mi się w latach 2014–2019. O ile „Dalsze opowieści o wilkach” stosowały normalny język polski z pełną interpunkcją, tak tutaj znowu mamy coś, co w zamierzeniu mógłby na szybkości spisać jakiś bloger naszych czasów. Dotarło do mnie również, że — i to trochę wpływ „House of Leaves” Marka Danielewskiego — istotną częścią jest przedstawienie tego za pomocą fontu rodem z maszyny do pisania albo pliku tekstowego.
Podobnie jak Quentin Tarantino, napisałem coś przede wszystkim dla siebie, ale wszyscy są zaproszeni do lektury i może komuś się to spodoba. A jak nie, to nie mój problem. I zaczynamy krótkim prologiem, ale jutro będzie opowiadanie normalnej długości (a potem kiedy następne, to nie wiem — jak napiszę):
Ważny komunikat: opowiadanie "Modlitwa kości" autorstwa Caitlín R. Kiernan to jest jeden z najwspanialszych kawałków okołolovecraftowych jakie czytałem.
A nie jestem jeszcze nawet w połowie zbioru "Domy na dnie morza", w którym je znalazłem.