grzeeesiek, Polish Obejrzałem drugie posiedzenie parlamentarnego zespołu dotyczące #Newag i nie bardzo mam co streszczać.
Najśmieszniejszy moment był chyba wtedy, jak Newag wyciągnął prezentację o tym, że u niektórych przewoźników (głównie PKP IC) pociągi „stały po wypadkach kilka lat”. Co tam, że w przypadku takiego ED250 dzwon w Ozimku z ciężarówką nie był kwestią „wyklepania” – trzeba było zrobić od nowa cały człon, a wcześniej trzeba było przepychać się z ubezpieczycielami, dlatego to tyle trwało.
Zabawne też było, jak pani z Newagu, będąca naraz członkiem rady nadzorczej i radcą prawnym, robiła wyrzut Januszowi Cieszyńskiemu, b. ministrowi cyfryzacji, że „po 13 grudnia są inne standardy praworządności” (tak, w ostatnich wyborach do Sejmu PiS miał 43% w Nowym Sączu i 59% w powiecie „obwarzanku”, a o co chodzi?).
Panowie z PR znów bardzo ochoczo zaproponowali rozmowę o jakości napraw i części w pojazdach Newagu. Producent, nie wiedzieć czemu, nie odniósł się wcale.
Szkoda, że merytoryki było znacznie mniej niż powodów do śmiechu. Było jeszcze więcej tego samego, więcej „to wyjaśni prokuratura” i „nie będziemy odpowiadać na to pytanie”. Przyznaję, że nawet nie obejrzałem całego od deski do deski, bo po prostu w pewnym momencie zanudziło mnie to kopanie się jak z koniem. Za pierwszym razem to może i było śmieszne, szczególnie w wersji z zestresowanym prawnikiem, ale teraz naprawdę nie wiem, po co przedstawiciele Newagu w ogóle tam byli.