Raskolnikow, Polish Byłem w Katowicach. Wiem że nie mam się czym chwalić bo to nie jakieś Malediwy, więc nawet nie próbuję. Zdarzyło mi się (z musu) być 4-5 rano. Iluż ja ludzi widziałem na ulicach i przystankach, prawdopodobnie wędrujących do pracy (złomiarzy pomijam). I takie mam spostrzeżenie: ludzie chyba nie lubią swoich zajęć. Wszyscy wyglądali, jakby "szli na ścięcie". Wiem że czasem to z konieczności, bo nie zawsze trafia się praca życia, czasem trzeba po prostu przeżyć za jakieś marne grosze, czasem atmosfera we fabryce jest chujowa i szef kutas, ale żeby wszyscy z takimi grobowymi nastrojami? Dlaczego ludzie nie zrobią czegoś ze swoim życiem, żeby mieć więcej radości?