Poniedziałek. Budzę się o 7.00, prawie jak zwykle. Za oknem, na tle czystego, błękitnego nieba świeci Słońce.
Zaparzam Yerbę, robię śniadanie - musli z kefirem i odrobiną soli (no tak po prostu lubię) i zasiadam na balkonie zanurzając się w treść artykułów najnowszego Newsweeka. No i na cholerę mi to było? Przecież nie muszę czytać o FS i AM.
Ale nie ma tego złego, dzięki lekturze przypomniałem sobie, co od dawna leży u mnie na „półce wstydu“ i zabieram się za „Cmentarz w Pradze“ Umberto Eco.
Miłego poniedziałku Wam życzę.