"Miasto obraca się w kompleks, w którym każde działanie jest wiadome, każda forma zachowania może zostać przewidziana, każdy odszczepieniec wyśledzony i monitorowany."
To Deyan Sudjic w "Języku miasta". Rzecz wartko napisana i bogata w spostrzeżenia zapadające w pamięci. Warto po książkę sięgnąć. #urbanistyka#miasto#book
Od pewnego czasu w sklepach typu Lidl, Biedronka czy ostatnio Netto jest parcie na kasy samoobsługowe. W Lidlu do tego stopnia, że kierowani są tam wszyscy klienci, także ci z zakupami wymagającym potwierdzenia czy chcący zapłacić gotówką. Nie wiem jak to rozwiązują, aż chyba kiedyś wybiorę się specjalnie po to, aby to sprawdzić.
Powody są oczywiste - nie trzeba płacić kasjer(k)om, ich p
Jaki mamy wpływ na kształt swojego osiedla? To jedno z pytań, które powinniśmy nieustannie zadawać sobie i gremiom odpowiedzialnym za kształtowanie naszego otoczenia. Pytań jest więcej, a gra toczy się o jakość naszego życia i otoczenia. Więcej na spotkaniu 7 marca. Szczegóły wydarzenia na stronie https://robimymiasto.pl#miasto#rozmowa#osiedla#wroclaw#dronephotography
20 tysięcy złotych za metr kwadratowy mieszkania na Służewcu brzmi surrealistycznie. Przecież raptem dwa lata temu tyle trzeba było zapłacić za metr kw. w apartamentowcu przy al. Solidarności, kilkaset metrów od placu Bankowego” – dziwi się dziennikarz Wyborczej.
I dalej informuje, że na koniec trzeciego kwartału 2023 r. średnia cena metra kwadratowego mieszkania w Warszawie sięgnęła 16,3 tys. zł. Wzrosty cen w ostatnim czasie przyspieszają: tylko w ostatnim kwartale mieszkania w stolicy zdrożały o 8 proc., a w skali roku – o 20 proc.
W całej Warszawie nie ma już ani jednej dzielnicy, w której metr kwadratowy mieszkania kosztowałby mniej niż 10 tys. zł za m kw.
Cieszycie się? Taki los wam zafundowali „ojcowie demokracji i polskiej drogi do kapitalizmu”. No, nie do końca polskiej, bo wzorowanej na katastrofie, jaką zafundowała brytyjskim lokatorom Margaret Thatcher.
Właśnie przygotowuję się do wystąpienia na Uniwersytecie Wrocławskim, gdzie będziemy studentom tłumaczyć, że żyją w specyficznym świecie „neofeudalizmu”, gdzie znowu nie produkcja, ale posiadanie nieruchomości i czerpanie z niej renty jest „złotym interesem”.
Kupienie kartonikowego biletu nie jest „skomplikowane”. Rzekoma konieczność skanowania dwóch kodów QR w metrze to brednia. Osoby które już używają apek do kupowania biletów obecnie mogą łatwo korzystać z nich jadąc do innego miasta, bez dodatkowych kont, i nie jest to „pracochłonne” — polega na pacnięciu w ekran.
Obecnie, gdy ktoś przyjeżdża do Warszawy i chce pojechać metrem czy tramwajem, robi to co w każdym normalnym mieście — kupuje bilet. Może to zrobić mając tylko garść monet w kieszeni, a jeśli ma jakąś apkę do kupowania biletów w swoim mieście, to pewnie może to zrobić też w niej.
Jak to ma wyglądać w tym nowym systemie? Osobie stojącej na przystanku trzeba będzie powiedzieć: „och, nie może pani jechać tramwajem, co pani sobie wyobraża, przecież najpierw musi pani przejść procedurę zakładania centralnego konta w specjalnym systemie do śledzenia pasażerów”?
Polski ład?
Trochę mam pecha do tego, co na murach. A może szczęście? W każdym razie mam wrażenie, że jak tylko coś sfotografuję i wrzucę na blog, to zaraz znika. Tak było z nierzucającą się w oczy tabliczką, tak było z napisem pod wiaduktem w Poznaniu. Pora na kolejne zdjęcie.
Ani władze Wrocławia, ani powiatowy nadzór budowlany nie mają informacji o przypadkach naruszanie przez deweloperów miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego. Po prostu nie prowadzą takich rejestrów. #wroclaw#miasto#patodeweloperka
Trąbi się wszędzie i dużo o szkodliwości debilnego, permanentnego koszenia miejskich trawników, ale to nie przeszkadza zjebanym urzędasom wysyłać tabuny dziadów z kosiarkami, którzy najchętniej wyrównaliby WSZYSTKO na swojej drodze...
Pierdolcie się wszyscy amatorzy centymetrowych, wypieszczonych "trawników" - koście sobie wasze otępiałe, betonowe łby i zostawcie w spokoju miejską zieleń!