Drugi rok ze #SteamDeck i uważam że niczego lepszego na tej półce cenowej (a nawet wyższej) nie wymyślono. Nie mówiąc o wsparciu, dużym community, systemie operacyjnym, itd.
Zastanawiam się nad oficjalnym dockiem do mojego decka. Warto czy inni producenci ogarniają to równie dobrze?
No nie.... 😆 #EllaPurnell nie przestaje mnie zaskakiwac, wlasnie sie dowiedzialem*, ze podkladala glos #Jinx w serialu animowanym #Arcane i bedzie nadal grac te postac w drugim sezonie 😆
Chyba jest jej pisane odgrywanie genialnych rol postaci w mniejszym lub wiekszym stopniu powiazanych ze swiatem gier :D
no jakos z reguly nie zwracam az tak wielkiej uwagi na to, kto podklada glos w animacjach, chyba, ze to ktos mega znany ;)
Nie przestaje mnie smieszyc jak na fali popularnosci roznych tematow nagle zaczyna byc o nich glosno wsrod osob, ktore wczesniej mialy je gdzies
Teraz mamy przyklad #Fallout.a - nagle polowa #Twitch.a gra w Fallouty 😆
Oczywiscie to nic zlego i nawet fajnie, ze zamiast kolejnego strzelankowego multiplayera graja w cos takiego, ale wciaz... zabawne 😆
Uprzejmie informuje drogie #giereczkowo posiadajace #Xbox.y, ze #KingdomComeDeliverance jest dostepne w sklepie Xboxa w promocji 90% - niecale 17 peelenow - @WulgarnyGracz na pewno potwierdzi, ze za taka cene to nic tylko brasc!
Totalnie nie dziwi mnie, że Mike Ybarra, były szef Blizzardu, palnął tekstem o napiwkach i teraz zastanawia się, czemu go świat nienawidzi. Problem jest o wiele głębszy, niż tylko giereczkowo. Problem jest po prostu na wskroś amerykański.
Widzicie, w USA kultura napiwków osiągnęła szczyt. I to tak ogromny, że mało kto widzi coś złego w zawodach, które utrzymują się tylko z napiwków. Jest ich po prostu cała masa. Jak w restauracji zapytasz o najgorszy typ klienta, odpowiedzą ci, że turyści, bo nie zostawiają napiwków.
I w takim kraju właśnie żyje Mike Ybarra. Dla niego dawanie napiwku nie jest niczym złym. On w tym widzi szansę, na dodatkowy zarobek dla twórców, bo przecież przez głowę mu nie przejdzie, że można im po prostu płacić lepiej.
Dawanie napiwków za grę, to nie jest nawet pomysł Ybarry, bo takie rzeczy istnieją od dawna. Choćby twórcy Dwarf Fortress, zanim wydali wersje Steam, dokładnie tak działali, zbierali napiwki od graczy. Ale sam model donationware zaczął się jeszcze w latach 80 i do dzisiaj ma się całkiem nieźle. Możecie zobaczyć ilu na patreonie jest twórców gier — oni dosłownie dostają napiwki od swoich fanów co miesiąc.
Oczywiście, jest różnica "dajcie napiwek po zagraniu w naszą płatną grę" a "nasza gra jest za darmo i jak zapłacisz, to nie będziesz miał nic ekstra". Ybarra jednak jej nie widzi, bo jest z USA — o czym pisałem na początku, jak ta kultura skrzywiła ich pod kątem napiwków. Dla niego to normalne, że ktoś mógłby chcieć dostawać napiwki za swoją robotę.
Przy ogromnych grach robi się jednak problem. Jak podzielić ten napiwek? Uczciwie między wszystkich pracowników? A co, jak ktoś już nie pracuje w firmie? Rozkmin jest cała masa, a Ybarra nie pomyślał o tym co mówi już od samego początku. Bo są twórcy, którym chętnie dam napiwek za dobrze wykonaną robotę. Zabawne jest jendak to, że nigdy nie są to twórcy gier AAA.
Czy więc przyszłość wysnuta przez Ybarrę jest w ogóle realna? Oczywiście, że nie. Na nasze szczęście, nie jest on już szefem studia, może sobie gadać, co tam chce. Ważne jest, żeby reszta świata uświadamiała amerykanów, że kultura napiwków w pracy, które powinna być dobrze opłacana, nie powinna mieć miejsca.
No to tyle w temacie offline patcha do The Crew - Ubisoft zabrał dostęp do gry wszystkim użytkownikom, nie da się jej uruchomić z poziomu launchera. Do tego na górze jest cyniczna notka, by "udać się na nowe przygody"
Dragon's Dogma II to produkcja, której fani nie mogli doczekać się od lat, gra, której bardzo długo nawet nie podejrzewaliśmy o powstawanie. Pograłem, spędziłem w tytule kilkadziesiąt godzin i wrażenia mam... ale to musicie usłyszeć sami!
Zarzuciłam wczoraj dość uroczym tytułem, ale mam jeszcze coś "przytulnego" w zapasie, produkcję przyuważoną w świetnym przeglądzie nadchodzących gier u Grajmerek.
Tell Me Your Story stylem przypomina mi A Little to the Left, ale tutaj, poza łamigłówkami i koniecznością uporządkowania różnych przedmiotów, otrzymujemy również (w formie ilustrowanych przerywników) historię o wnuczce spędzającej czas u babci.
Kiedy na ekranie pojawiają się różne obiekty, samodzielnie musimy rozwikłać, co należy z nimi zrobić. Zadania bywają podchwytliwe, ale nie do przesady (myślę, że grę można śmiało zaproponować również starszym dzieciom), natomiast warto napomknąć, że są one bardzo różnorodne. Dopasowywanie do siebie przedmiotów nie uradowało mnie tak bardzo jak wyciąganie z kartonów porcelanowych naczyń, mycie i polerowanie ich.
To jest tak banalne, tak kolorowe i tak przeurocze, że niemal na pewno sprawię sobie pełną wersję. Jeżeli gra wyjdzie do wakacji, koniecznie zachęcę siostrzenicę do wspólnej rozgrywki.
#pashaBiceps napisal, ze marzy mu sie zorganizowanie w Polsce czegos w stylu #DreamHack.a - gigantycznego #LANparty, z foodtruckami i koncertami
biorac pod uwage, co ten pozytywny wariat zrobil przy okazji Majora, to cos czuje, ze juz mozemy sie cieszyc z kolejnego wyjatkowego wydarzenia w tym kraju ;)
Pierwsza miłość i straszliwa klątwa? Wchodzę w to!
Last Time I Saw You zainteresowałam się przez delikatne wizualne podobieństwo do Detention, ale jest to tytuł zdecydowanie mniej mroczny. To historia nastoletniego chłopca żyjącego w Japonii w latach 80. Ayumi, główny bohater, noc w noc śni o tajemniczej dziewczynie, której w rzeczywistości nigdy nie spotkał. Sen za każdym razem kończy się, kiedy nastolatek podbiega do postaci albo próbuje ją jakoś zagadnąć z pewnej odległości. Ayumi opowiada o wszystkim swojemu przyjacielowi, ale nie przejmuje się tym zbytnio... do czasu. Pewnego fatalnego dnia w szkole, w trakcie ewakuacji uczniów, chłopak zostaje w tyle i zaczyna dostrzegać czarne, podłużne cienie, przez które przebija się dziewczęcy głos wypowiadający tylko jedno słowo: "uciekaj".
Choć ucieczka z budynku wzbudza niepokój, twórcy, czyli japońskie studio Maboroshi Artworks, opisują Last Time I Saw You jako przytulną, relaksującą grę 2D z eksploracją i zagadkami środowiskowymi. Zaś fabuła, czego przedsmak oferuje wersja demo, ma rozgrzać serce gracza.
Piszę o tej grze, bo naprawdę mnie zahaczyła i zauroczyła. Jest prześlicznie wykonana (+ akcja rozgrywa się jesienią), a fabuła zapowiada się iście magicznie. Last Time I Saw You ma ukazać się w tym roku, lecz data premiery nie została bliżej określona.