Tak wygląda budowa elektrowni jądrowej w Polsce. Nie udawajmy że to jest po to by budować… to jest po to by były spółki w których ktoś udaje że coś robi :p
Chcesz mi powiedzieć że taki Apple sprzeda wszystkie firmy córki i ogólnie oleje wszystkie inwestycje żeby w Polsce wybudować EJ, która jeszcze może nie skończyć się sukcesem? ;)
@k_p AFAIK są w mirko kawałkach prywatne… w sensie są zarządzane, ale większościowymi udziałowcami są instytucje państwowe.
To serio są takie potężne środki ;)
BTW, SpaceX jest mega dodtowane ze środków publicznych, Elon nie raz oficjalnie mówił (bo nie miał wyjścia) że bez tych środków to SpaceX by nie istniało :p
Dla przypomnienia, budowa EJ przed 2000 była na wielką skalę kontestowana przez Greenpeace & friends, więc zarzut, że „nic nie zrobiono” to spora hipokryzja. Bo skoro się coś za wszelką cenę blokuje to dość głupio brzmi zarzut, że ta blokada byla skuteczna. Te protesty pojawiły się znowu po 2010 roku i znowu wyglądało to tak, że na konsultacje społeczne dla mieszkańców Choczewa przyjeżdżali „ekolodzy”, których rola sprowadzała się do krzyczenia, śpiewania i ogólnie uniemożliwienia merytorycznej dyskusji każdym sposobem. Teraz przynajmniej polski Greenpeace się uspokoił jeżeli chodzi o EJ i zajął pozycję „chłodnej neutralności”, co oczywiście nie przeszkadza temu że jego rolę przejęło kilka innych szemranych NGO, które na mocy polskiego prawa mają możliwość blokowania każdej inwestycji i z tego korzystają.
Nie do końca rozumiem jak to interpretować ale patrząc z perspektywy 2024 roku trudno nie zauważyć, że nikt nie zrobił tyle dla ochrony interesów ZSRR a potem Rosji co Greenpeace i “Zieloni” 😉 W latach 1970-tych protestowali przeciwko “imperialistycznej” broni jądrowej w Europie, wzywając do jednostronnego rozbrojenia bo radzieckie głowice były “pokojowe”. Potem ze wszystkich sił blokowali rozwój energetyki jądrowej, wspierając tym samym głównie energetykę gazową i węglową. I dopiero w latach 2000-ch wyszło na jaw, że ten ekoterroryzm był wprost wspierany przez komórki radzieckie w Europie:
No jest mnóstwo publikacji na ten temat. Generalnie środowisko eko powinno było dawno przejść jakąś autolustrację i wdrożyć jakieś mechanizmy zabezpieczające. Niestety jest to często środowisko złożone z naukowców, którzy nie ogarniają niczego na poziomie np. operacji psychologicznych, wywiadu gospodarczego. Sam pomagam kilku osobom czasami i to są dzieci jak we mgle. Bardzo fajni, bardzo aktywni, ale zupełnie nieświadomi zagrożeń. Natomiast w kwestii energetyki, patrząc przez branże jakie obserwuję, a nawet klientów, to Polska już po Covidzie przestała być atrakcyjna i chyba zależy konkurencji na tym, aby Polska nie miała innowacyjnych spółek oraz dużego przemysłu, dlatego robi się to w bardzo prosty sposób. Blokuje transformację energetyczną i tani prąd np. z atomu. Przy miliardowych biznesach i skali globalnej geopolityki ciężko wymagać, żeby ludzie angażujący się w aktywizm ogarniali, że są pożytecznymi idiotami, pionkami. Smutna prawda.
Kolejna analogia, która nas czeka w kontekście np. zmian klimatycznych to problem z wodą. Jadąc we Francji widzisz wielkie maszyny do podlewania i pola irygacyjne, kanały z wodą. Woda jest zbierana. W Polsce buduje się bezmyślnie zapory, zasypuje każde bagno, ciek wodny reguluje... efekty będą opłakane, bo polski rolnik nie będzie rozumiał, że drożejąca produkcja i straty to jest efekt zapóźnienia cywilizacyjnego. Dlatego projekty typu ratujmy rzeki albo centrum ochrony mokradeł są dla ludzi zupełnie niezrozumiałe, a wszelka mądra modernizacja sprytnie blokowane. Lepiej jest sypać pestycydami i kopać studnie, bo w perspektywie 25-50 lat dla korporacji będzie to oznaczało złoty interes... analogii jest wiele na świecie.
Na wszystko co piszesz mogę tylko smutno pokiwać głową bo Polska jest w każdej z tych dziedzin głównie przykładem braku jakiekolwiek myślenia strategicznego. Wszyscy się śmieją z corocznego “zima zaskoczyła drogowców” ale gdy w perspektywie mamy blackouty czy katastroficzne susze to już przestaje być śmieszne. Niestety, wiele lat dyskusji z Polakami różnego stanu i pochodzenia (i kilka lat aktywizmu w KAS) nauczyły mnie, że nec Hercules contra plures. W Polsce niestety absolutnie dominującą religią jest “moja chata z kraja” i nic tego nie było w stanie zmienić na przestrzeni wieków. 90% ludzi myśli w perspektywie tutaj i teraz, a jutro choćby potop. A jak się ten potop już zdarzy to jest wielki lament, pospolite ruszenie, szukanie winnych i mówienie o tym co trzeba było zrobić… tyle, że nic z tego nie wynika. A z energetyką tak się nie da, fizycznie.
Add comment