No jest mnóstwo publikacji na ten temat. Generalnie środowisko eko powinno było dawno przejść jakąś autolustrację i wdrożyć jakieś mechanizmy zabezpieczające. Niestety jest to często środowisko złożone z naukowców, którzy nie ogarniają niczego na poziomie np. operacji psychologicznych, wywiadu gospodarczego. Sam pomagam kilku osobom czasami i to są dzieci jak we mgle. Bardzo fajni, bardzo aktywni, ale zupełnie nieświadomi zagrożeń. Natomiast w kwestii energetyki, patrząc przez branże jakie obserwuję, a nawet klientów, to Polska już po Covidzie przestała być atrakcyjna i chyba zależy konkurencji na tym, aby Polska nie miała innowacyjnych spółek oraz dużego przemysłu, dlatego robi się to w bardzo prosty sposób. Blokuje transformację energetyczną i tani prąd np. z atomu. Przy miliardowych biznesach i skali globalnej geopolityki ciężko wymagać, żeby ludzie angażujący się w aktywizm ogarniali, że są pożytecznymi idiotami, pionkami. Smutna prawda.
Kolejna analogia, która nas czeka w kontekście np. zmian klimatycznych to problem z wodą. Jadąc we Francji widzisz wielkie maszyny do podlewania i pola irygacyjne, kanały z wodą. Woda jest zbierana. W Polsce buduje się bezmyślnie zapory, zasypuje każde bagno, ciek wodny reguluje... efekty będą opłakane, bo polski rolnik nie będzie rozumiał, że drożejąca produkcja i straty to jest efekt zapóźnienia cywilizacyjnego. Dlatego projekty typu ratujmy rzeki albo centrum ochrony mokradeł są dla ludzi zupełnie niezrozumiałe, a wszelka mądra modernizacja sprytnie blokowane. Lepiej jest sypać pestycydami i kopać studnie, bo w perspektywie 25-50 lat dla korporacji będzie to oznaczało złoty interes... analogii jest wiele na świecie.