ZERO złudzeń. ⛔ Po obejrzeniu wywiadu red. Mazurka z Krzysztofem Bosakiem nie mam już żadnych wątpliwości, że Mazurek popiera Konfederację. Przyglądałem się audycjom Mazurka od początku Kanału Zero i chciałem zrozumieć, jak ten człowiek może starać się ośmieszyć wszelkie poglądy i wszelkie partie. Ale okazało się, że... nie wszystkie. Bo Krzysztof Bosak wyraźnie miał u Mazurka taryfę ulgową. Pytania były zadawane tym samym tonem głosu, z użyciem tej samej maniery, ale nie miały zębów, kłów, poważnej intencji obnażenia wad Bosaka. Mazurek po prostu nie miał intencji zaszkodzić Bosakowi.
Wniosek: traktować Roberta Mazurka jak dziennikarza o konkretnym profilu politycznym i nie brać na poważnie wszystkiego, co robi. Tym bardziej, że jasno nie zadeklarował swoich podglądów, czym zwodzi odbiorców poszukujących w polskich mediach dziennikarzy autentycznie niezależnych i rzetelnych.
Teraz będzie ostro. 🌶️ Zazwyczaj przedstawiam przykłady dobrego dziennikarstwa, ale czasem warto wskazać dziennikarstwo, które tylko udaje dobre (a jest złe!) i wytłumaczyć, dlaczego jest złe. Oto przykład, który uderza jak młot w głowę: debata na Kanale Zero na temat Europejskiego Zielonego Ładu: https://invidious.baczek.me/watch?v=38LW4FTIkhM
Dlaczego to złe dziennikarstwo:
👎 Dobór uczestników: dwie zwolenniczki (a dokładnie jedna zwolenniczka i jedna osoba proekologiczna, choć krytyczna wobec zielonego ładu) i trzech uczestników jednoznacznie przeciwnych. Dodatkowo, prowadzący ewidentnie miał poglądy jak większość, czyli przeciw. W konsekwencji było: dwie na czterech.
👎 Prowadzący co najmniej kilkakrotnie podszedł ze (słabo skrywanym) lekceważeniem do uczestniczek, czego nie robił w stosunku do mężczyzn (z którymi ewidentnie się zgadzał). Tego nie robi rzetelny dziennikarz. To go po prostu dyskwalifikuje.
Ta debata była dla mnie ważną lekcją dziennikarstwa. O ile Kanał Zero jest przykładem sukcesu popularności nowych mediów w Polsce, to niestety nie jest wzorem dziennikarstwa. Spośród nowych, zyskujących na popularności polskich mediów publicystycznych o wiele lepszą jakością dziennikarstwem może szczycić się na przykład podcast Dwie Lewe Ręce.
O samym Europejskim Zielonym Ładzie nie piszę. Ale chciałbym pochwalić jedną z uczestniczek tej debaty: Wiktoria Jędroszkowiak, działaczka klimatyczna, była wielokrotnie nieuczciwie i nieładnie atakowana (szczególnie przez posła Patryka Jakiego - żenada!), a jednak przez całą rozmowę trzymała fason i skupiała się na kwestiach merytorycznych. Szacunek! 👌
Za obecny stan debaty publicznej w Polsce odpowiadają nie politycy lecz #dziennikarze. Gdy w wywiadzie telewizyjnym czy radiowym polityk raczy słuchaczy bzdurami, to dobry dziennikarz powinien powiedzieć:
👀 szanowny Panie/szanowna Pani, takie zagrywki to nie u mnie, ja oczekuję odpowiedzi, która nie obraża inteligencji moich słuchaczy. Jeśli Pan/Pani się na to nie zgadza, to kończymy ten program.
I skończyć program, jeśli nie da się sensownie rozmawiać.
Po kilku takich próbach sił, do telewizji czy radia przychodziliby tylko politycy przygotowani na poważnej rozmowy. A nie do: "śmierdzi panu z buzi", "nie, to panu śmierdzi z buzi".
Czy artykuł wspaniały, prawdziwy, wręcz genialny... może jednak mieć wielką wadę? Niestety tak!
Tekst Sroczyńskiego "Śmierdzi ci z ust. To tobie śmierdzi z ust" jest absolutnie rewelacyjny i do bólu trafny. Jednocześnie jednak ma fatalny defekt. Bowiem ten tekst... wcale nie jest o politykach. Ten tekst jest o polskim dziennikarstwie, które całkowicie zeszło na psy.
To niestety jeszcze gorzej. Bo zdrowe społeczeństwo poradzi sobie ze zdziecinniałymi politykami-idiotami, ale nie przetrwa, nie rozwinie się, jeśli nie ma dobrego dziennikarstwa. A nasze polskie dziennikarstwo - jak (nieintencjonalnie) pokazuje tekst Sroczyńskiego - nie jest po prostu słabe, mierne. Ono jest katastrofalnie złe, poniżej jakiegokolwiek mierzalnego poziomu. Dno i muł.
I trzeba dodać jeszcze gorszą rzecz: tego stanu dziennikarstwa sami dziennikarze raczej nie są w stanie poprawić. To przecież nie oni decydują o strukturze i dynamice dzisiejszych przekazów medialnych. To wydawcy, właściciele mediów. To oni odpowiadają za agonalny stan naszej debaty publicznej.
Iskierka nadziei jest jedna: jednymi z tych właścicieli mediów są... słuchacze, którzy swoimi pieniędzmi finansują niezależne inicjatywy dziennikarskie - te wszystkie świetne podcasty, audycje, kanały, stacje finansowane ze zbiórek wśród zwykłych ludzi. To tam tlą się resztki prawdziwego dziennikarstwa w Polsce.