Mnie ten zbiór opowiadań nie zachwycił, ale osoby bardziej zainteresowane historią Polski powinny tym się zainteresować. Na plus wysoki poziom literacki i chęć stylizacji tekstu w niektórych momentach. No i jest to e-book dostępny za darmo.
Trzy czwarte Sabatu autografowało trzy czwarte antologii 😉 - a wszystkim osobom, które będą w sobotę 25.05 na targach pałacowych, przypominam, że znajdziecie tam #MartaKisiel i będzie szansa na zdobycie podpisu na tej nieautografowanej ćwiartce antologii 😉 i na najnowszej książce Marty, "Małej drace w fińskiej dzielnicy"!
Polecam z całego serca, jest jak ciepły kocyk, gorący rosołek i herbata z sokiem malinowym w jednym.
A cały sabat będzie mogli spotkać 8 czerwca w Opolu.
Nie mogę sobie przypomnieć autora ani tytułu jednego polskiego opowiadania, czytanego przed laty chyba w Fantastyce, też pewien nie jestem. Świat cokolwiek w upadku, ale chyba nie postapo, raczej regres; struktury feudalne, ale oparte na hierarchii uczelnianej. Bohaterem był Tomasz doktor Fizyki, pan na Laboratorium Krystalografii (takie też były chyba pierwsze słowa opowiadania), pamiętam jeszcze że w herbie miał komórkę przestrzennie centrowaną na niebieskim polu…
Powiedz lepiej, dlaczego nazywają cię „gospodarzem” — rzuciła niespodziewanie. — Bo pieniądze się ciebie nie trzymają? Bo za co się weźmiesz, to spaprasz? Czy coś innego? Głowę sobie nad tym łamię i nie wiem, naprawdę nie wiem.
— Coś innego. Zwierzyłem się kiedyś chłopakom z marzenia. Niepotrzebnie. Nieważne.
— Ależ mów, chętnie posłucham.
Zawahał się, uciekając spojrzeniem w bok. Czekała cierpliwie. Wreszcie skapitulował.
— Chciałbym… Chciałbym wrócić do Kortazeny, do Werdels, do mojego Kociegomłyna. Kupić kawał ziemi, postawić na niej dom. Zamieszkać tam z piękną żoną, zresztą, niech nawet nie będzie bardzo piękna. Chciałbym uczynić ją szczęśliwą. Chciałbym mieć gromadkę dzieci, wszystkie zdrowe. Założyć rodzinę, którą sąsiedzi by szanowali: mnie, moją żonę, moje dzieci. I żyć spokojnie, dostatnio, nikogo już nie krzywdząc, i żeby moje dzieci, i dzieci ich dzieci, także żyły w spokoju i dostatku, szanowane przez sąsiadów, kochane przez małżonków. Śmiejesz się?
— Nie. To bardzo… Bardzo niezwykłe marzenie. Jak na najemnika. Ach, a ta żona… Rozumiem, że w tej roli chciałeś obsadzić mnie?
— Tak — odrzekł spokojnie.
"Sztandary Imperium" wspólnie z Witoldem Dworakowskim już w czerwcu!
Rewelacyjna i mądra komedia kryminalna. Nie ma tutaj ciągłej gonitwy żartów i pozbawionego ikry śledztwa - jak najbardziej autorka zadbała o wszystkie elementy, a do tego dołożyła bardzo poważny wątek historyczny. Nie jest to książka bez wad, ale jest na tyle dobra, że polecam ją z całego serca.
Co łączy wieżę telekomunikacyjną 5G, strefę czystego transportu i Wielką Cipę w Rzeszowie? Strach czy chęć jego napędzania? Niewiedza czy trwanie w ignorancji?
I powiem Wam, że uczucia miałem mieszane i wywracane na różne sposoby, kiedy czytałem historie kolejnych bohaterów.
Z jednej strony byłem na nich zły miejscami, za ich wypowiedzi. Z drugiej (tej większej) miałem do nich zrozumienie.
Podsumowując - książka nie jest dla ludzi o lekkich nerwach, za niektóre wypowiedzi mogłoby się dać w przysłowiową mordę. Jeśli jednak wyjdzie się poza pewne schematy można zobaczyć facetów wykluczonych społecznie, z przetrąconymi życiorysami, często ofiar przemocy domowej i rówieśniczej, z szeregiem zaburzeń psychicznych, po nieudanych terapiach. Są tam nawet tacy, co mają względnie dobrze w życiu bądź w pewnym stopniu wyszli z tytułowego "przegrywu" ale wciąż doświadczają samotności i odrzucenia, która wpycha ich w ramiona frustracji i pogłębia problem. Żyją w pułapce.
Przy okazji dowiedziałem się, jak szeroka jest manosfera i incelosfera, ile ma odcieni.
A przede wszystkim, na sam koniec mam myśl - mi też niewiele brakowało, bym skończył w tym samym miejscu, co bohaterowie. Gdyby nie ludzie, których spotkałem na swojej drodze i ich wsparcie, pewnie inaczej bym dzisiaj pisał.
Jejuniu, jakie to proste, płaskie i szablonowe. Książka (a raczej seria) na pewno ma potencjał, ale tutaj brakuje szlifu i dodania jakiejś ciekawej głębi czy choćby wyjaśnienia pewnych elementów świata. Mam wręcz wrażenie, że to takie "tanie" fantasy. Czyta się nieźle, ale do zapomnienia. A wstęp mówiący o połączeniu kryminału i fantastyki to jakieś nieporozumienie.
W ramach wskrzeszania wymarłych gatunków, na wymarłego bloga wrzuciłem notkę o "Wścieku" Magdaleny Salik - (post) cyberpunkowym thrillerze climate fiction z wątkiem obyczajowym. Aczkolwiek w notce skupiam się tylko na wątkach klimatycznych.
Max Fisher "W trybach chaosu. Jak media społecznościowe przeprogramowały nasze umysły i nasz świat".
Mocna książka, świetnie pokazująca jak SM nami manipulują, wciskają nas w coraz bardziej radykalne bańki - a wszystko to tylko po to, byśmy poświęcali im więcej czasu. Bo nasz czas to ich pieniądz.
Nigdy nie korzystałem z FB (bo był zły z samego założenia), najbardziej toksyczny wg mnie był Twitter (dlatego w końcu z niego uciekłem) - sporym zaskoczeniem w tej książce było to, że głównym ZŁYM okazuje się jednak Youtube.
Polecam każdemu korzystającemu z social mediów; czyli chyba każdemu w ogóle
Zapominając o tym, co wypada, a co nie, Anna złapała za ramię przechodnia i od niego dowiedziała się tego samego. Kapitulacja. Senat złoży hołd temu wypierdkowi demona, Kentemu, zgodzi się na wszystkie warunki, zapłaci trybut. Miasto otworzy bramy, a jutro urządzą ucztę dla wrogich dowódców. Po siedemnastu latach ziemię w Kjumorei znowu będą plugawić stopy magów i bezbożników.
Anna ze zdumieniem stwierdziła, że jest podekscytowana.
Magowie, a więc i wróżeczki. Wróżeczki! Zobaczy je znowu! Będą latały po mieście, bawiąc się wśród gałęzi drzew, przysiadając na oknach, a ludzi będzie brała cholera, będą krzyczeć i tylko bezsilnie płakać ze złości. "I dobrze", pomyślała zachwycona. "Tak! Dobrze! Dobrze im tak!"
"Spokojnie, panno de Lontrain". Absolutnie-nie-czarownica Anna nie może się cieszyć tak straszną klęską jedynej prawdziwej wiary. Co powinna zrobić wierna i lojalna, pobożna Anna?
— To straszne — wyjąkała i przytuliła rozpłakaną Radunię. — To okropne! Musimy natychmiast pójść do świątyni Jos’helia, pomodlić się i złożyć ofiarę!
"A jutro, gdy pojawią się magowie i wróżeczki… Jos’helio pewnie będzie palce gryzł ze złości", pomyślała z radością.
Dawno nie miała tak znakomitego humoru.
Fantasy prochowe „Sztandary Imperium” do zgarnięcia... w swoim czasie 😉
Wspólnie z Witold Dworakowski
Wydawnictwo Alegoria @wydawnictwo_alegoria
W końcu jest! Nagrałam wczoraj odcinek o takiej jednej książce z panną Marple w roli głównej ;D ale się cieszę, wyjątkowo miło i lekko mi się mówiło. @ksiazki#KsiążkoweStarocie#ksiazki#książkodon
Czy tę książkę trzeba przedstawiać? Pięknie punktuje totalitaryzm i komunizm, jest krótka, pouczająca, ciekawa pod kątem przyjętej stylistyki. To dużo lepsza powieść niż "Rok 1984" tego samego autora i jedna z pozycji, o której można powiedzieć, że powinna zostać przeczytana przez każdego.
Miks kryminału, alternatywnej historii (nie fantastyki) oraz literatury pięknej. Ciekawie poprowadzona mieszanka, dająca do myślenia - to taka powieść, którą czyta się lekko, ale nie powinno. Natomiast mimo wszystko czasem się dłuży. Nie jest to też kryminał dla... fanów klasycznych kryminałów.
"Umysł wypełnia się lekturami poniekąd tak, jak dom książek, a więc książki, materialne przedmioty, wykorzystujące miejsce w pamięci i umożliwiające korzystanie z wykorzystania wyobraźni. Czytając, stworzyłem swoją literacką podbudowę, ustawiłem punkty odniesienia na mapie świata, zawarte w narzędziu do rozumienia tego świata oraz siebie w nim. Poruszanie się po czytniku odbywało się bez przewodnika albo co, co zachowując jednocześnie niegardzący niczym wszystkożercę, częstość zasilania są młodzi, a także w stosunku do ludzi – niepewni urządzeń, co ich karmi, a co odbiera im moc. Czytałam wszystko, co wpadło mi w ręce, a następnie uruchamiałam wytyczać sygnał w lesie książek, identyfikowałam punkty przypisane, rozpoznawać pokrewieństwa."
Rebecca Solnit, Wspomnienia z nieistnienia, 2022
"...Solnit szuka w tej książce źródeł swojego pisarstwa i odnajduje je przy biurku podarowanym jej przez przyjaciółkę, która była ofiarą przemocy. To ono kazało jej odnaleźć własny głos. Zastanawia się też nad własnymi strategiami przetrwania we wrogim świecie: „Stałam się specjalistką od usuwania się w cień, od wymykania się i wycofywania, od wysmykiwania się z niewygodnych sytuacji, od unikania niechcianych uścisków, pocałunków i dłoni, od zajmowania coraz mniej miejsca w autobusie, gdy kolejny mężczyzna zawłaszczał ciałem moją przestrzeń, od stopniowego dystansowania się i nagłej nieobecności. Od sztuki nieistnienia, ponieważ istnienie było jednym wielkim zagrożeniem”.
Osobista książka o mocnym politycznym wydźwięku." - fragment opisu wydawcy