Hmm, technicznie rzecz biorąc, "wypiwonić" nie jest słowem w języku polskim, ale można je zrozumieć jako żartobliwą formę używaną naśladującą brzmienie "wypić". Tak więc, jeśli użyjemy tego terminu w kontekście humorystycznym, to oczywiście, możesz "wypiwonić" piwo, o ile jesteś odpowiedniego wieku i przestrzegasz umiaru! ;)
Od czasu do czasu przeglądam sobie filmiki na YT i FB podpowiadane przez algorytmy i... powiem Wam, że utwierdzam się w przekonaniu, że #AI nigdy nie wyprze prawdziwych artystów.
A wiecie dlaczego?
Bo skoro w social mediach i tak królują filmiki, które są dosłownie plagiatem lub ewidentną "zrzynką" 1:1 od innych twórców, to #SztucznaInteligencja niczego nie zmieni.
MS wprowadził w Skype funkcję grup, natomiast Windowsie, poprzez One Drive jest możliwość udostępniania plików. Obiektywnie są to dobre i przydatne rozwiązania, ale... No właśnie - ale!
W Skype użytkownik może być dodawany do grup bez konieczności wyrażenia zgody na to, co skrzętnie wykorzystują spamerzy. Co jest najgorsze, że to w opcjach programu nie ma możliwości wyłączenia tego dla grup. Prawdopodobnie za zablokowanie tej funkcji odpowiada opcja zezwolenia na połączenia tylko od kontaktów, ale jeszcze nie udało mi się tego potwierdzić (na logikę służy ona do czego innego).
Natomiast udostępnianie plików w Windowsach domyślnie działa na tej zasadzie, że udostępniając pliki domyślnie zezwala się na ich edycję. Co jest najgorsze, tylko w wersji Pro Windowsa da się zmienić domyślne ustawienie na udostępnianie tylko do wglądu.
Dziwi mnie, że takie rzeczy jeszcze są możliwe i że nikt w Microsofcie tego nie zmienił w kilka dni/tygodniu po wdrożeniu tych funkcji. Jak by nie patrzeć, mogą one mieć negatywne konsekwencje związane z bezpieczeństwem użytkowników.
Co jakiś czas trafiam na jakieś materiały i filmiki dotyczące Fallouta (serialu i gier).
To jest ciekawe, że w grze, która miała jeden z najlepszych systemów wyborów, który realnie wpływał na zakończenia oraz świat gry, ludzie jako "kanoniczne" przyjmują tylko jedną linię historii i zakończenie :)
Czasem czuję, że jestem upierdliwy, bo czepiam się pierdółek, a czasem czuję się jak Steve Jobs... tylko nie mam tyle rozumu, umiejętności i szczęścia, a co za tym idzie kasy.
W przypadku swoich ulubionych gier czepiam się bardzo często. O wszystko. Ale niedawny ruch EA w grze FC24 utwierdza mnie w przekonaniu, że gdyby ktoś dał mi na chwilę nieograniczoną władzę w EA, gracze by mnie uwielbiali tak samo jak wyznawcy Jobsa ;-)
O co chodzi, EA niedawno wrzuciło jako nagrodę w trybie Squad Battles gwarantowaną kartę TOTS. Przy czym gwarancja nie obejmuje poziomu tej karty, więc można mieć farta i trafić coś dobrego, albo (zazwyczaj) pecha i trafić najsłabsze karty.
Gracze twierdzą, że FIFA/FC to gry do grania online, a offline to tryb niegodny, który potrzebny jest tylko do szybkiego robienia zadań/ewolucji. Ale wystarczyło dać im wizję szansy na dobrą nagrodę i już napierdzielają z obrzydzeniem offline, bardzo często do samego końca, czyli 32 meczy :D
Poznaję to po tym, że o ile dotychczas 50k expa w tym trybie na mniej więcej 6-12 godzin przed końcem, dawało mi dotąd Elitę 1, tak od wprowadzenia lepszych nagród 50k expa chyba nawet na 24 godziny przed końcem nie daje mi Elity 1.
Do czego zmierzam - gracze zazwyczaj nie zdają sobie sprawy, że pewnymi drobnymi rzeczami są ogrywani przez twórców gier. Bardzo wielu z nich nawet nie zdaje sobie sprawy, że gra online z jednej strony dla rywalizacji z innymi graczami, z drugiej - dla nagród, które w tym trybie zazwyczaj są lepsze. A dzieje się tak dlatego, że to właśnie rywalizacja z innymi, porównywanie składów, itp. generuje najbardziej chęć zakupów paczek/kart/wirtualnej waluty, itd., więc pchanie tam graczy leży w interesie EA.
I tu będzie kontrowersyjna i niepopularna moja opinia - to przesunięcie w kierunku online uważam za największe zło i przyczynę stagnacji gier typu FIFA/FC czy NBA2k. Grając online przyzwyczajamy się dużo łatwiej do błędów i głupot gameplayowych, więcej wybaczamy, bo przyjmujemy to jako formę zasad gry, czasem wykorzystujemy na swoją korzyść.
Gracze offline są bardziej wymagający w tym względzie, bo łatwiej się nudzą, jeśli nie uda się zbalansować trudności gry, nie da się im tzw. contentu. W trybach offline dużo lepiej widać i łatwiej wychwytywać głupoty "sztucznej inteligencji", bo gra się przeciwko botowi. Dla graczy offline ważniejsze są też wrażenia z meczy, wolą grę bardziej realistyczną niż "arkade'ową". Żeby zatrzymać ich przy grze przez cały rok, trzeba się naprawdę mocno natrudzić, a to niestety nie jest w interesie EA.
Zastrzelcie mnie, ja naprawdę nie mogę zrozumieć, jakim idiotą trzeba być, żeby kupić ładowarkę, w której akumulatory można ładować tylko parami. Czyli ładujesz dwa, cztery, albo wcale.
Oglądam sobie dalej serial #Fallout, zostały mi dwa odcinki, i (póki co) cieszy mnie jedna rzecz - serial ma własną fabułę, a jego twórcy dosyć umiejętnie czerpią ze świata Fallouta unikając brania wszystkiego jak leci.
Teoretycznie serial dzieje się po wydarzeniach z gier, a w praktyce tego nie czuć. Gdybym miał określić kiedy się to wszystko dzieje tylko na podstawie świata przedstawionego (pomijając podane wprost wskazania dat), to powiedziałbym, że serial dzieje się najpóźniej w okolicy F3.
A dlaczego się cieszę? Bo mam nadzieję, że w ostatnich dwóch odcinkach i w kolejnych sezonach nigdy nie pojawią się ani obcy (nie trawiłem ich nawet w formie z F2) ani Instytut i Syntki.
Jestem zdecydowanym antyfanem Instytutu i Syntyków oraz wszystkich wątków z nimi związanych.