Ludzie nainstalowali fotowoltaiki bez przemyślenia tematu, nie mają baterii i niskie zużycie w czasie kiedy ta działa najwydajniej. Teraz marudzą, że im się nie zwraca. To tak jakby chcieli sprzedawać deszczówkę do podlewania grządek podczas ulewy. Bez retencji nie ma to większego sensu.
Albo im kit wcisnęli sprzedawcy albo sami sobie kit wcisnęli, patrząc na ceny energii w taryfach zużyciowych, zamiast na rynku rozliczeniowym.
Ruszają upały, ludzie włączą klimatyzatory, to ceny podskoczą trochę. Gorzej, że możemy dobić do limitu możliwości przesyłowych... bo 'tam się nie opłaca inwestować'.
Dlatego najlepsza inwestycja w fotowoltaike, to taka gdy masz własne zużycie w godzinach słonecznych (baterie są drogie...).
@centopus@kravietz Ale to chyba dotyczy jedynie net-billing, czyli zarejestrowanych po kwietniu 2022? Przy czym i tak trzeba było sporą nadprodukcję założyć, żeby to się nie zwracało sprawnie.
W mojej instalacji właśnie podwajam zainstalowaną moc, a to i tak nie będzie powyżej zużycia - powierzchnia dachu mnie ogranicza.
[1/4] W czerwcu 1919 roku, w tym samym czasie gdy w Wersalu (i innych miejscowości pod Paryżem) próbowano przy pomocy układów pokojowych pociągnąć ostatnią kreskę pod bilansem czterech krwawych wojen, Rutherford ogłosił wynik swoich doświadczeń dowodzących, że udało się wreszcie zrealizować odwieczne marzenie ludzkości. Bombardując pierwiastek azot cząstkami alfa, osiągnął przemianę azotu w inne pierwiastki.
Przeobrażenie materii (transmutatio materiae), do którego nadaremnie dążyli dawni alchemicy, stało się faktem dokonanym. Lecz alchemicy, Ci prekursorzy nowoczesnej wiedzy przyrodniczej, w swym wszechstronnym ujęciu świata jako całości zastanawiali się nie tylko nad materialnymi, lecz także moralnymi skutkami podobnego odkrycia. Ostrzegali przyszłe pokolenia badaczy: „możnym i żołnierzom wzbraniajcie dostępu do waszych pracowni, gdyż robią oni użytek ze świętych tajemnic, oddając je w służbę przemocy”.
W sławnej publikacji Rutherfora o przemianie atomu nie znajdziemy podobnej uwagi, bo też byłoby to w XX wieku poczytanie za wykroczenie przeciwko obowiązującym regułom. Badacz przyrody naszych czasów nie powinien filozofować na temat „ubocznych skutków” swych odkryć. Ta tradycja sięga XVII wieku, kiedy to akademie naukowe zakazały na swych zebraniach debat nad problemami polityki, etyki, teologii.
W rzeczywistości jednak izolacja badań przyrodniczych była w r. 1919 już tylko „hipotezą roboczą”. Wojna dopiero co zakończona, w której właśnie przyrodnicze odkrycia przyczyniły sie do rozwoju techniki zbrojeniowej, unaoczniła aż nazbyt wyraźnie złowrogi związek m. cichymi laboratoriami uczonych „stroniących od zgiełku świata” a krwawymi polami bitew.
Wojna wtargnęła brutalnie także do pracowni Rutherforda, żądając swego haraczu. Wszyscy niemal (..) [asystenci] musieli pójść do wojska. Moseley, najzdolniejszy z jego współpracowników zginął już w 1915 r. pod Dardanelami.
@brie@ksiazki@modjeska Tak o tym do niedawna myślałem, ale od paru lat skłaniam się do postrzegania tego raczej jako demonstracji dla Rosjan. W Japonii nie było już praktycznie czego bombardować, Hiroszima i Nagasaki to była druga setka z przygotowanej listy miast do zniszczenia. Natomiast armia radziecka właśnie była o tydzień, może góra dwa od przeprawy z Sakhalinu na Hokkaido. Nie jestem specem 🤷🏻♂️ ale przekonuje mnie teoria, że to była bardziej znaczące dla decyzji o kapitulacji.
Przytargałam z biblioteki pierwszy tom Pratchetta i jakąś komedię kryminalną.
Mam do dokończenia też tytuł o seryjnej zabójczyni, kanibalce. (mocne, ale baardzo dobre).
Więcej mi nie trzeba do książkowego szczęścia. :yay:
@przemelek@PanNindyk@wariat@kasika@ksiazki@Olcia95 Piotr Cholewa świetnie trzyma klimat książek i prawie wszystkie dowcipy. Zdarzają mu się nawet przypisy z wyjaśnieniami do mniej oczywistych konceptów kulturowych (z punktu widzenia polskiego czytelnika) - ciężko go pobić lub poprawić.
Natomiast jeśli ktoś potrafi, to polecam też Pratchetta w oryginale: nie każdy żart czy idiom da się przetłumaczyć, nawet kreatywnie, a książki PTerry po angielsku nie są przesadnie trudne do czytania.
@WhyNotZoidberg@GossiTheDog Depends how it's done, depends on circumstances. UK is somewhat rare in Europe in that there's no requirement to have an ID. A lot of people don't have one.
@jkxyz@WhyNotZoidberg Then again, how the very concept of ID got politicised in UK is mildly insane. It's hilarious to bystanders, as many quaint English habits are, but it's quite painful to live with. Imagine that to get a passport you need "respectable members of the community" to vouch for you. That to open a bank account you need letter from your employer and existing paper bills (how do you get those first?).
It's surreal how slowly time moves in the world of C compilers.
Today there are still active projects that are hesitant to move past C89, and C99 is still the "new" standard.
The C99 standard has been released before the first public Mac OS X and Windows XP. It's older Itanium and the x86-64 instruction set. It predates iPod, Game Cube, first ever Xbox, and Nokia 3310.
Entire platforms lived and died in the meantime, while C programmers still can't be sure if they can rely on the new C99.
I don't know who needs to hear this (that's a lie: ~80% of drivers) but when you're in a turn lane or an exit only lane, you should still signal to confirm to those around you that you are aware of the lane you're in and where it's about to go.
Debata o “Zielonym Ładzie” naprawdę miejscami ciekawa, aczkolwiek mniej więcej od połowy kilku uczestników jak katarynkę zaczęli grać klasyczny argument nastoletniego libertarianizmu z lat 90-tych:
LUDZIE TO SAMI ZROBIĄ JAK IM SIĘ BĘDZIE OPŁACAŁO!
Głównie w kontekście termomodernizacji, gdzie oczywiście musiała pojawić się też stereotypowa wiejska starowinka, którą zły “ZŁ” zmusi do klejenia styropianu po nocach. Potem ktoś przytomnie zauważa, że w sumie to akurat starowinka sobie sama ten sobie kupi bo będzie mieć potem niższe rachunki za ogrzewanie.
Ale wiecie kto nie kupi? Ci, którzy nie płacą rachunków, czyli właściciele nieruchomości na wynajem. Bo po co? Przecież rachunki płacą najemcy. Mniejsze koszty inwestycji to szybszy jej zwrot i czysty zysk. A skąd to wiem? Stąd, że mieszkam w Wielkiej Brytanii, gdzie 60% domów i mieszkań na rynku jest w najniższych kategoriach efektywności energetycznej - audyt i deklarowanie klasy EPC jest obowiązkowe gdzieś od dekady, ale już nie termomodernizacja. W związku z czym powszechne są okna jednoszybowe, zwykle stare i takie, że przez szpary można palec przełożyć. Bo po co wymieniać na nowe, skoro mieszkanie się wynajmuje a to nie właściciel płaci rachunki?
Ja w paru co ciekawszych B&B sprawdzałem ceny tych dzielonych kranów (też używanych pod prysznicem). Mam u siebie nowoczesne baterie termostatyczne Grohe (polecam), IMO drogie - z 200€. Prysznic w takim B&B, udający wzór z XIX w. i odpowiednio starej angielskiej firmy kosztował 2-3 tysiące funtów.
Nie dało się nim wyregulować porządnie temperatury ani przepływu.