Nadal trwa medialny cyrk i łzawa historia miliarderów tonących na pokładzie łodzi podwodnej Titan. Sterowanej padem do gier… Grupa niezbyt rozgarniętych bogaczy wlazła na pokład tandetnej łodzi i zatonęła. Koniec historii.
No nie koniec. Pod tymi informacjami na czerwonych paskach kryje się pytanie, którego prawie nikt nie zadaje. Ci ludzie, należący do top 1 procenta osób kontrolujących zasoby Ziemi, jak się okazuje są nierozgarniętymi dzieciakami. Jak to się mogło stać?
Cała ideologia sączona ich poddanym, czyli nam wszystkim, do łbów jest taka, że to są nadludzie, superinteligentne, wyjątkowe jednostki, które dzięki swoim absolutnie nadzwyczajnym zdolnościom doszły do wszystkiego same i dlatego słusznie im się te miliardy, a tak naprawdę kontrola nad zasobami planetarnymi, należą. Są wyjątkowo inteligentni, więc na pewno wiedzą co robią, a dzięki nim rozwijająca się rzekomo bez końca gospodarka dąży ku świetlanej przyszłości.
Tymczasem te rozbrykane berbecie są przyzwyczajone do robienia głupot, bo zawsze każdy problem dało się zasypać górą kasy. Takie jest ich życiowe doświadczenie. Jak się okazuje jednak nie wszystko i jednak wciąż natura jest potężniejsza od naszych zabawek. Nie da się handlować ani z nią, ani ze śmiercią.
Pisze do mnie przyjaciel, któremu wylosowała się w życiu dobra karta i w wieku 25 lat prowadzi rodzinny biznes. Nie spotka się ze mną po raz kolejny z powodu pracy. Tym razem jednak przyczyną odwołania było nagłe pogorszenie się zdrowia pracownicy, co wymusza na nim zajęcie jej miejsca za kasą.
Po tygodniu zapytałem się jak sytuacja. Na szczęście stan zdrowia kobiety, pomimo epizodu psychotycznego i potrzeby pojechania na oddział zdrowia psychicznego, poprawił się - farmakologia zadziała, wróci niebawem do pracy. Lęka się, czy przez jej stan zdrowia nie będzie musiał rozwiązać z nią umowy o pracę, ale uspokajam go, że powinno być dobrze, a w razie czego mogą zawczasu porozmawiać. On jest w porządku, daleko mu do mentalności janusza biznesu.
Pisząc ze mną podzielił się spostrzeżeniem jak wiele ludzi przestaje psychicznie wyrabiać i po prostu zaczynają chorować: Pracownica - przewlekły silny stres w domu i presja na więcej, On - pracoholizm i napady lękowe, Ja - dystymia. Wszyscy wkoło "są na tabsach żeby normalnie funkcjonować, dlaczego tak teraz jest?". Śmieje się, że to przez szczepionki i chemtrails. Mi do śmiechu nie jest, więc odpisuje mu zainspirowany jednym z czytanych ostatnio artykułów (mimo, że miałem przestać ze względu na własne zdrowie):
Żyjemy w okresie, gdzie kolektywnie przeżywamy psychiczną rozpacz. W miejsce, gdzie historycznie rodził się bunt wobec doświadczanej niesprawiedliwości wypełnia nas obezwładniające poczucie bezsilności i przeciążenia skalą zagrożeń, złożonością problemów i utratą poczucia kontroli nad własnym losem. Nasze wewnętrzne mechanizmy obronne po prostu nie dają rady, poddajemy się różnego rodzaju nerwicom, popadamy w apatię i nałogi, ranimy siebie i bliskich. Poddajemy się urojeniom w obliczu niemożności doświadczania rzeczywistości bez uczucia wystawiania się na ciągłą traumę.
Chorujemy na kolektywną aphantasię, brak wiary w możliwość zmiany.
Idą wybory i coraz więcej treści z nimi związanej. Prosimy o oznaczanie takich wpisów hashtagiem #polityka. Nie wszystkie osoby chcą to czytać, warto uszanować ich filtry.
Treści ofensywne czy kontrowersyjne prosimy oznaczać CW. Nie wszystkie osoby mają taką samą wrażliwość i warto to również szanować.
Jesteśmy na naszej instancji różnymi osobami, mamy różne poglądy, warto o tym pamiętać.
📰 Ministra Agnieszka Dziemianowicz-Bąk: do nazwy ministerstwa przywracamy słowo praca, to ważny sygnał
"To symboliczny, ale bardzo ważny sygnał, który chciałabym już dziś wysłać do milionów pracujących Polek i Polaków: wasza praca jest doceniana i będzie doceniana. Wasze wysiłki na rzecz budowy państwa dobrobytu są cenne i zasługują na to, żeby być eksponowane. Pracy nie wolno się wstydzić, pracę należy doceniać. Chciałabym z tego miejsca powiedzieć, że będę dokładała wszelkich starań, żeby nie tylko w sensie symbolicznym, ale także faktycznym, praca w Polsce była doceniana i żeby każdy pracownik i każda pracownica czuli faktycznie to docenienie każdego dnia, kiedy do pracy się udają – skwitowała ministra rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk."
"Rozmawiamy z Janem Oleszczuk-Zygmuntowskim, ekonomistą i przedsiębiorcą społecznym specjalizującym się w złożonych systemach, ekonomii politycznej technologii i gospodarce cyfrowej. Jako współprzewodniczący Polskiej Sieci Ekonomii i prezes PLZ Spółdzielni operatora CoopTech Hub, Jan podzielił się swoimi spostrzeżeniami na tematy takie jak wpływ technologii na społeczeństwo, ewolucja internetu, rola i regulacja Big Tech, suwerenność państw wobec wielkich korporacji, a także miejsce kapitalizmu, socjalizmu i spółdzielczości w dzisiejszej gospodarce. Dyskusja dotyczy również znaczenia sztucznej inteligencji i ekonomii platformowej w kształtowaniu przyszłości pracy."
Przez lata transformacji kolejne ekipy „reformatorskie” próbowały przedstawić się jako „racjonalni technokraci”, a protestujących w swoim interesie ludzi, jako „irracjonalny tłum”, który w dodatku sam sobie szkodzi.
📰 "Adam Smith przedstawiał kapitalizm jako miasteczko targowe, gdzie rodzinne zakłady rzeźnicze, piekarnie i gorzelnie dbają (niejako mimochodem) o interes publiczny przez to, że prowadzą między sobą konkurencję o charakterze otwartym i zakorzenionym w zasadach moralnych.
Ten obraz nie ma żadnego związku ze współczesnymi gospodarkami. Dosłownie każdy sektor przemysłu, od kolejnictwa przez energię i telekomunikację po produkcję proszków do prania, samochodów i leków jest dziś pewnym kartelem złożonym z gargantuicznych konglomeratów, które trzymają łapę na swoich rynkach. Tylko raz na jakiś czas, kiedy politycy zbierają siły, by uchwalić i wprowadzić w życie ustawy antymonopolowe, wielkie firmy muszą poluźnić ten dławiący uścisk, a czasem nawet zostają podzielone na kilka mniejszych.
Dlaczego tego samego nie można zrobić z big tech? Co sprawia, że te firmy są inne od pozostałych?"
Stworzony przez sztuczną inteligencję slogan został wybrany po przeanalizowaniu ponad 500 kandydujących fraz. Czy to jednak oznacza przyśpieszone wybory w Japonii?
Bardzo serdeczne "spierdalaj" dla pani Leszczyny i całego Ministerstwa Zdrowia. Wy macie "nadrozpoznanie" rozumu i godności człowieka, chuje libkowe bez grama empatii.
Co nam chodzi po głowie? Ano to - patrz: obrazek. O co chodzi? Uwaga, bo będzie długo.
Wczoraj skierowaliśmy wniosek do Minister Klimatu i Środowiska w sprawie odtajnienia prac zespołu ds. wzmocnienia ochrony lasów cennych przyrodniczo i ważnych społecznie. W tym temacie jak w soczewce skupiają się wady procesu tworzenia prawa w Polsce i tego, kto może być uczestnikiem tych procesów.
Rozporządzeniem z 6 lutego br. minister Hennig-Kloska oficjalnie powołała zespół ds. wzmocnienia ochrony lasów cennych przyrodniczo i ważnych społecznie. Celem zespołu jest wypracowanie rekomendacji dla ministra w zakresie wzmocnienia ochrony lasów cennych przyrodniczo i ważnych społecznie, w tym sposobu prowadzenia gospodarki leśnej na wskazanych obszarach. W dokumencie wskazano, że osoby, które są członkami zespołu, a także jego gośćmi są zobowiązane do zachowania poufności związanej z działalnością zespołu. Z doniesień prasowych wynika, że z uwagi na przedstawioną deklarację dotyczącą poufności zrezygnowała jedna z osób, która została zaproszona do zespołu.
Wpisana w zarządzenie poufność jest nieuzasadnionym uzusem, w którym rozporządzeniem wyłącza się zagwarantowany w konstytucji dostęp do informacji, ale też wolność wypowiedzi. W powołanym zespole znajdują się leśnicy, naukowcy i osoby aktywistyczne. Zespół będzie pracował w oparciu o ich autorskie pomysły i zebraną wiedzę. Zapis dotyczący poufności każe zastanowić się, czy te osoby będą mogły się dzielić swoją wiedzą lub konsultować swoje pomysły poza zespołem - w tym z pracownikami Lasów Państwowych, osobami aktywistycznymi czy środowiskiem naukowym, społeczeństwem. Rozwiązanie to w rzeczywistości blokuje debatę publiczną. Jedynym dysponentem procesu, który jest nam pokazywany jako otwarcie ministerstwa na społeczeństwo staje się samo ministerstwo.
Po opublikowaniu przez nas informacji na portalu X o złożonym wniosku do ministerstwa zareagował wiceminister Klimatu i Środowiska Mikołaj Dorożała napisał to, co widzicie na obrazku. Jakieś przemyślenia?
Trochę śmieszy, że z całej Konfederacji pisze o tym @dobromirsosnierz któremu za głosowanie nad tą ustawą oberwało się od szurów, a ta część Konfy, która straszyła mObywatelem i przymilała się do fanów teoryj spiskowych nawet nie odnotowała tematu ;)
Ostatnia prosta do wyborów.
To jak ktoś jest z Kutna to zachęcam żeby się przyjrzeć mojej kandydaturze do Rady Powiatu z okręgu miasta Kutno
Kilka postulatów:
Odbudowa Powiatowego zbiorkomu.
Powiatowy budżet obywatelski
Wsparcie dla osób starszych i z niepełnosprawnością poprzez np. Stworzenie wypożyczalni sprzętu medycznego.
Wprowadzenie nowych programów szkoleń dla osób długotrwałe bezrobotnych.
Czytam, że @anka_gorskaRZM pokonała na #Kaszuby wojewodę z PiS, który miał dostęp do wszystkich mediów w tym gazet zakupionych przez Orlen. Senatorka Górska z @razem brzmi dla mnie spoko ;)
Ech, pamiętam czasy #Trójdzielnia, kawał drogi i mnóstwo pracy Anka w ten sukces włożyła 👍👏✊
Ale to lewaki są za obniżką podatków? Pada tu i ówdzie pytanie pod moim tekstem krytykującym podwyższenie podatku VAT na podstawowe produkty spożywcze. Otóż porządny lewicowiec, nie tylko lewak, jest przeciwko podwyższaniu podatków, które uderzą w niezamożnych.
Zwykle w takich momentach odpowiadam: „Podatki są złe, dlatego powinni je płacić bogaci”.
Dramatem lewicy natomiast obecnie jest to, że dała sobie przylepić plakietkę z napisem: „Chcemy wyższych podatków zawsze i wszędzie!”. Sama na to sobie częściowo zapracowała tym moralizatorstwem na temat „obywatelskich obowiązków”. Otóż, jak wszystko w państwie, podatki, to kto je płaci i w jakiej wysokości są przejawem konfliktu klasowego. Niestety niezamożni i klasa pracująca tę bitwę przegrywa. Dlatego mamy ciągle biedni są bardziej obciążeni podatkami niż bogaci.
Wczoraj spore zainteresowanie wywołał mój wątek na instagramowym stories na ten temat. Otóż wiele osób nie ma świadomości, że podatek CIT (Corporate Income Tax), to nieduży procent wpływów do budżetu państwa. Budżet opiera się przede wszystkim na wpływach z podatku VAT.
Uśmiechnięta Polska w pełnej krasie. Czaruś Hołownia zamraża dyskusję o liberalizacji aborcji i kwestię praw kobiet. Sodówka szołmenowi uderzyła szybko od kiedy został gwiazdą Sejmfliksa.
Pisali mi tu różni, że trzeba czekać na różne rozwiązania, bo dopiero nowa władza zaczęła i się tam rozsiadają jeszcze w fotelach. Sto dni poczekajmy i można będzie krytykować. Czy wobec tego już można? Czy mamy dalej się uśmiechać w tej radosnej libkowej Polsce?
Likwidują zerową stawkę VAT na podstawowe produkty spożywcze, co hamowało do pewnego stopnia inflację. Jednocześnie, co symboliczne, zapowiadają ograniczenie podatku od zysków kapitałowych i branży beauty.