W Koninie przywitała nas zapowiedź 60 minut opóźnienia. Wydała mi się jednak podejrzana, albowiem wjeżdżał właśnie pociąg z Poznania, który z dużym prawdopodobieństwem miał zawracać. Istotnie, odjechaliśmy tylko 15 minut po planie.
We Wrześni osiągnęliśmy 30 minut opóźnienia. W Kostrzynie (Wielkopolskim) dołączyliśmy do siebie poprzedni skład do Poznania, i dobiliśmy do 90 minut. W Swarzędzu doszło kolejnych 30 minut, po czym kazano nam przesiąść się na IC-ka.
Teraz wjeżdżamy na Wschód i każą nam dalej się przesiadać.
Szukając mapki dla kolei obwodowej, przy okazji trafiłem na takie złoto z 2015 r. Niestety, grafika bardzo niskiej jakości, a link do oryginału nie działa.
Zgadnijcie, ile z "planowanych" przystanków powstało przez te dziesięć lat.
Co ciekawe, oznaczono tu jako istniejące również stacje towarowe, przez co niektóre z przystanków "planowanych" według przytoczonego wcześniej schematu "istnieją" tu w nieco innych lokalizacjach.
Hej #Poznań jakie tereny zielone (najlepiej w absolutnej dziczy) polecacie do całodniowych wypraw na spacery? Nie mam samochodu, więc nie mogę dostać się jakoś bardzo daleko. Czy okolica Szachtów albo Biedruska jest w porządku by po prostu odpocząć od miasta?
"""
Dziś podpisaliśmy umowę na przygotowanie projektów wykonawczych i wykonanie prac budowlanych, które dostosują kolejową obwodnicę stolicy Wielkopolski do przejazdów pociągów pasażerskich. Inwestycja za ok. 1,4 mld zł ze środków budżetowych jest planowana do końca 2027 r.
"""
W końcu! Może do 2030 (licząc opóźnienia) w końcu będzie dało się dojechać na Morasko koleją (zamiast szybkiego tramwaju).
Było to dobrych parę lat temu, jeszcze zanim linia 354 została wyremontowana na odcinku #Poznań — #Piła (a może w trakcie remontu?). Przejazd rzeczonego odcinka trwał wówczas na tyle długo, że przy dobrej przesiadce, z Piły do Poznania można było równie szybko dojechać przez Krzyż (linie 203 + 351) — i chętnie korzystałem z tej opcji, kiedy "na jedno mi wychodziło".
Tego dnia wracałem gdzieś zza Piły, pociągiem relacji Kołobrzeg — Poznań. Nie przesiadałem się w Pile na Krzyż, bo wówczas byłbym w domu "pociąg później". Chwilę po tym, jak pociąg wyjechał z Piły, korytarzem przeszła pani kierownik, informując nas, że w Budzyniu "pękła szyna" i będzie autobusowa komunikacja zastępcza. Zdesperowanym tonem odpowiedziałem "Dlaczego pani nie powiedziała nam tego przed Piłą? Na Krzyż bym się przesiadł!"
No i dojechaliśmy do tego Budzynia, i czekaliśmy… bo autobus komunikacji zastępczej musiał przyjechać z samej Piły. Przewiózł nas chyba do Rogoźna, a tam już czekał na nas kolejny pociąg. Łącznie chyba dwie godziny na tym straciliśmy, albo i więcej.
Gdybym przesiadł się wtedy na Krzyż, straciłbym może pół godziny… no ale to dawne czasy, dziś z Piły do Poznania jeździ się dużo szybciej, a i dobre przesiadki w Krzyżu to rzadkość.